Tegoroczne wakacje spędzamy w Portugalii w miejscowości Faro. Postanowiliśmy jednak zrobić sobie weekendowy wypad na północ, żeby pokazać dzieciom Lizbonę i Sintrę.

Sintra jest położona 30 km na północny zachód od Lizbony, w górach. Przez lata była miejscem wypoczynku królów. Miasto jest wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO (od 1995 roku).

Jeden dzień to stanowczo za krótko, żeby wszystko zobaczyć – jest tu aż sześć zamków: Palacio Nacional de Sintra, Palacio da Pena, Castelo dos Mouros, Palacio da Resaliera, Palacio de Saeteáis, Monserrate.

Zaczęliśmy od wyzwania jakim było znalezienie miejsca do parkowania. Chwilę to zajęło. Jeżeli będziemy kolejny raz się tam wybierzemy to raczej pojedziemy pociągiem z Lizbony.

Na początku poszliśmy do alacio Nacional de Sintra, czyli Pałacu Narodowego, który znajduje się w centrum Starego Miasta. Znakiem charakterystycznym pałacu są dwa stożkowate kominy. Pałac był ulubioną letnią siedzibą królewską.

Przed pałacem znajduje się przystanek autobusowy. Należy wsiąść w autobus numer  434, który jedzie do Palacio da Pena. Po drodze jest przystanek Castelo dos Mouros (koszt przejazdu tam i z powrotem to 5 Euro). Można oczywiście pójść pieszo.

My zdecydowaliśmy pojechać do Palacio da Pena. Pałac został zbudowany na szczycie Serra de Sintra w latach 1839-1850.  Został zbudowany na ruinach klasztoru Hieronimitów dla męża królowej Marii II – Ferdynanda. Budowę zlecono niemieckiemu architektowi – baronowi von Eschwege. W 1910 roku, kiedy ogłoszono republikę, pałac stał się muzeum. Jest on bardzo malowniczy.

Niestety kiedy skończyliśmy zwiedzanie była już 16:00 i uznaliśmy, że już za późno, żeby zwiedzać kolejny pałac. Szkoda, ale coś trzeba zostawić na następny raz. Po obiedzie, który zjedliśmy w miasteczku ruszyliśmy w drogę powrotną na południe.