Dziś 4 lipca.
Dzisiejszy dzień w Magic Kingdom rozpoczęliśmy od obejrzenia raz jeszcze musicalu „Drea, Along With Mickey”. Aktorzy zadawali pytania publiczności i ta odpowiadała. Wszyscy dobrze się bawili krzycząc, że wierzą w magię i w to, że spełnią się ich marzenia. Młodzi, starzy, chudzi i grubli, biali, czarni, latynosi – wszyscy. I to mi się podobało, że potrafią się bawić.
Powiedziałam do męża, że Walt Disney tworząc Myszkę Miki dał dzieciom coś wspaniałego, a wtedy on odpowiedział mi, że w USA większą rozpoznawalność niż Myszka Miki ma Super Mario Bros i w ten oto okrutny sposób uświadomił mnie.
Zaraz po musicalu ulicami przeszła parada zabawek.
Potem poszliśmy na Liberty Square, gdzie otwarto nową atrakcję: The Hall of Presidents. To 20 minutowe audio show o historii Stanów Zjednoczonych ilustrowane obrazami i zdjęciami z dawnych czasów, do tego muzyka i narrator.
Przedstawienie sylwetek najwybitniejszych prezydentów, włączając w to przemówienia Lincolna i Kennedy-ego, a na końcu przedstawienie wszystkich prezydentów, których figury woskowe stoją na scenie i poruszają się. Niby nic, a jednak całość bardzo podniosła, a czasami wzruszająca. To, co mnie ruszyło to fakt, że Amerykanie nie mają długiej historii, ale dbają o to, żeby wyglądało tak jakby była długa. Poza tym dzieci nawet podczas wizyty w Disney World uczą się patriotyzmu. Skądś to się przecież bierze, że kochają swój kraj, swojego prezydenta i szanują flagę. Dzieci nie rodzą się z miłością do kraju, trzeba je tego nauczyć i oni to robią.
Zaraz obok Hall of Presidents jest Christmas Shop, w którym można dostać bombki, skarpety na prezenty i inne różności. Nie wiedziałam, że są bombki – księżniczki.
Ponieważ młodszy synek zasnął ja zostałam z nim na ławeczce, a mąż ze starszym poszli na różne kolejki: Splash Mountain, Big Thunder Mountain Railroad i popłynęli na jungle cruise.
Potem mąż, już sam, poszedł do nawiedzonego domu (syn się nie odważył).
W dalszej części dnia przechodziliśmy już z jednej atrakcji na drugą. Najpierw lot nad Londynem z Piotrusiem Panem, potem odwiedziny w Stumilowym Lesie i przejażdżka w beczułce po miodku.
kolejny raz tor wyścigowy i przejażdżka samochodami. Trzy razy wycieczka niebieską kolejką, a zaraz po niej przygoda na plancie Buzza Astrala i strzelanie do Zurka. Na koniec szybka „szalona herbatka”.
Na koniec raz jeszcze poszliśmy do domków Minnie i Mickey. Po tym już kierowaliśmy się w stronę zamku, gdzie o 21:00 rozpoczął się pokaz sztucznych ogni. Mimo, że byliśmy bardzo zmęczeni wszyscy cieszyliśmy się, że dotrwaliśmy do końca i pokaz obejrzeliśmy.